Usiadła na fotelu nie zdejmując płaszcza i czapki. Wyglądała na wyczerpaną. Po policzkach płynęły jej łzy, rozmazując czarny tusz i tworząc na policzkach dwa ciemne strumyki. Podałam jej chusteczkę, ale nie wytarła nią twarzy tylko zaczęła nerwowo ją skubać, drzeć na małe kawałeczki.

Przychodziła do mnie regularnie. Zmęczona domem i dziećmi, rozgoryczona, bo szef jej nie doceniał, zawiedziona, bo mąż jej nie zauważał i podejrzewa, że ma kochankę – cały czas siedzi w telefonie, pisze SMS-y i zamyka się w łazience, żeby z kimś porozmawiać, z poczuciem winy, które regularnie robi jej matka (za rzadko dzwoni, za rzadko przychodzi i „najgorzej być na czyjejś łasce”- ciągle to słyszy). Sfrustrowana, bo przyjaciółki pojechały na tydzień do Grecji, a ona z lojalności została z rodziną. W sumie zawsze wszystkich rozumiała, zagryzała zęby i się uśmiechała, mówiła – ” Wszystko jest ok. Wszystko gra. Radzę sobie”. Ostatnio zauważyła, że jest permanentnie zirytowana, wszystko ją drażni, coraz częściej krzyczy i się wścieka. Traci czułość – poplątane włosy córki rozczesuje z takim impetem, że mała płacze z bólu, syczy przez zęby na męża – „Mam już tego dość, psia krew…”, nawet głupie garnki ułożone piętrowo w szufladzie powodują taki atak wściekłości, że szuflada nadaje się do naprawy, bo tak szarpała.  Chodzi cały czas z zaciśniętymi zębami. Bolą ją szczęki. W środku pęcznieje jej kulka, która zamienia się w kulę. Słyszy serce w głowie i czuje, że zaraz musi coś zrobić, bo zwariuje. I właśnie chyba dzisiaj zwariowała… Uczyła syna fizyki, zwykłe zadania. Nie potrafiła mu wytłumaczyć prostej zasady. Ciągle nie rozumiał. Czuła, że lont jest coraz krótszy. Zaczęła wrzeszczeć, uderzyła do dłonią w tył głowy. A on biedny, skulił głowę w ramiona i szepnął – „Mamo przestań.”. To nie wiadomo, dlaczego rozwścieczyło ją jeszcze bardziej. Tak bardzo krzyczała, uderzała pięściami w uda, szarpała się sama za włosy. I nagle poczuła, że pod stopami ma mokro. Syn zrobił siku ze strachu. Ma takie wyrzuty sumienia. Bogu ducha winny dzieciak zderzył się z jej szaleństwem. Wścieklizną.

Urosła przed nią góra chusteczkowych wydzieranek. Na górnej wardze pojawiły się krople potu. Zdjęła czapkę, osunęła się w głębiej w fotel, zamknęła oczy. „Niech pani to ze mnie wyjmie” – jęknęła.

  • Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się czym są emocje? Czy radość jest dobra, a gniew zły? W naszej kulturze złość, gniew, zazdrość są spostrzegane jako złe emocje i kojarzą się tylko ze zniszczeniem, awanturami, krzykiem, przemocą.
  • To oczywiście błędne myślenie. Emocje nie są ani dobre, ani złe. One po prostu są. Zły lub dobry może być tylko sposób pokazania ich.
  • Emocje to dar. Dostajemy je w naturalny, fizjologiczny sposób, tak jak wzrost, kolor oczu, kolor skóry czy rodzaj włosów (proste jak druty, czy też kręcone jak sprężynki). Mało tego. Nie bardzo mamy na to wpływ. Emocje powstają poza naszym wpływem.
  • Dlaczego dar, jeśli tyle z tym kłopotu? Otóż z emocji i informacji jakie za nimi płyną mogą wynikać same korzyści. Emocje to swoistego rodzaju alert, wprowadzenie w stan gotowości. Informują nas, że właśnie coś się wydarzyło co wyprowadziło nas poza strefę, neutralnego komfortu. Złość, gniew, zazdrość, nadmierna ekscytacja, frustracja, zmęczenie to dla nas ważna informacja. Uwaga! Jesteś poza strefą komfortu, zrób coś z tym!
  • Możemy to porównać do bólu – małe dziecko sięga do kubka z gorącym napojem i parzy się w rączkę. Aua – płacze – boli. To doświadczenie uczy je, że następnym razem, kiedy poczuje znajome ciepło musi uważać, żeby się nie sparzyć. To pierwsze odczucie bólu było nieprzyjemne, ale działa jak ochrona. Kiedy dziecko zobaczy piękne, żółtopomarańczowe płomienie w ognisku, nie wskoczy w sam środek i nie spłonie. Z emocjami jest dokładnie tak samo.
  • Bardzo ważne jest by nauczyć się rozpoznawać i nazywać emocje. Ta umiejętność daje nam kontakt z emocjami. Wielu ludzi na skutek trudnych doświadczeń nauczyło się nieświadomie zamrażać emocje. Ten mechanizm blokuje odczuwanie, co w konsekwencji może prowadzić do dużych problemów psychologicznych. Ludzie z zamrożonymi emocjami często przechodzą załamania nerwowe, lub zapadają na depresje, zdarza się też, że są agresywni lub apatyczni.
  • Najprostszym ćwiczeniem jest obserwacja samego siebie i określanie: teraz jestem zły, teraz jest mi smutno, cieszę się, tęsknię.
  • Rozpoznanie emocji i nazwanie ich uruchamia proces. Czuję dyskomfort – dlaczego – aha, ta sytuacja wyprowadziła mnie z równowagi – co mogę zrobić, żeby nie czuć się źle – zrobię to i to. Takie analityczne podejście doprowadza do podjęcia działania, które jest zawsze konstruktywne i prowadzi do rozwiązań.
  • Jeżeli nie uruchomimy takiego procesu, tylko czujemy emocje i od razu reagujemy, mogą z tego wyniknąć kłopoty. Działanie jest konstruktywne, reakcje zwykle destrukcyjne.
  • Zatrzymajmy się na chwilę, przy złości. Zalewa nas gniew. To emocja, którą wywołuje wiele czynników. Gniew często staje się wentylem dla frustracji, poczucia wstydu, smutku, zaniedbania i zmęczenia. I tak jak każda emocja nie ma zabarwienia pejoratywnego. Nie jest ani dobry, ani zły. Po prostu jest. To co z nim zrobimy definiuje nasze postępowanie. Gniew jest jak ogień, może siać zniszczenie, powodować pożary, śmierć, poparzenia, ale może też nas ogrzać w jesienny dzień przy kominku, może stworzyć romantyczny nastrój świecą, może nam ugotować pyszny obiad albo zaparzyć herbatę. Ze złością, gniewem może być tak samo – krzyk, bicie, awantury, destrukcja albo konstruktywne określenie przyczyny gniewu i redukcja napięcia bez krzywdzenia innych.
  • Co zrobić, żeby zredukować napięcie? Gniew może być fantastycznym motorem nadającym siłę naszym działaniom.
    • Czyli – sport – bieganie lub pływanie, tenis, skoki na trampolinie.  Chodzi o dynamikę, dzięki której wpompujesz wszystkie trudne emocje w ruch.
    • Jeżeli jesteś poza sportem, załóż zeszyt bez cenzury – możesz w chwilach pobudzenia pisać wszystko to co ślina na język przyniesie, łącznie z epitetami i wulgaryzmami (nikt tego nie zobaczy).
    • Jeżeli mieszkasz blisko lasu możesz tam iść i krzyczeć z głębi piersi, na całe gardło.
    • Świetnym sposobem jest szorowanie wanny, ryżową szczotką, albo zlewu w kuchni. Wszystko lśni, a Ty rozluźniona.
    • Dobrze też się sprawdza worek treningowy, w który może walić każdy z członków rodziny, kiedy jest zły.
    • Zadbaj o dobry sen. Kubek melisy przed zaśnięciem, termofor, pachnąca poduszka i ciepła kąpiel.
    • Głęboko oddychaj.
    • W przypadku dzieci doskonale się sprawdza pudełko złości – ozdobione piorunami, a w środku kolorowa, szeleszcząca bibuła. Kiedy dziecko jest złe może gnieść drzeć bibułę. A ona zmieni się w tęcze.
  • Dobrze by było, gdyby udało się mówić wszystkim, z poziomu emocji i serca, co czujemy. Zwerbalizowanie naszych odczuć, poza tym, że sami usłyszymy co w nas jest, naszym bliskim będzie łatwiej nas zrozumieć i odpowiedzieć. Powiedz mamie – Przykro mi, że czujesz się opuszczona, ale robię wszystko, żeby Ci pomóc. – Jest mi źle, kiedy mnie nie przytulasz. – Szefie zrobiłam prezentacje, podobała się klientowi, domagam się pochwały ;)… Dzięki takim działaniom, gniew nie będzie miał szansy się rozwinąć, tak samo zresztą jak frustracja.
  • Źle jest, kiedy mimo to otoczenie Cię nie rozumie. Kiedy od kogoś na kim Ci zależy, słyszysz -” Rozumiem, rozumiem, tylko pojąć nie mogę.”. Wtedy pojawia się bezradność. Na bezradność i odczucie pustki można „zażyć trochę egoizmu”.  Ale to już na zupełnie inną historię.

Nie wiń się za to, nie biczuj się, że do dotychczas bywało różnie. Dobrze, że czytasz, że szukasz pomocy. Oddychaj. Poradzimy sobie.