Zanim lekarz poprosił go do gabinetu, zlecił badania krwi. W gabinecie pobrań miła pielęgniarka – Jadzia, która znała całą rodzinę od lat zapytała – A Ty Kazik covidu nie przechorowałeś?
– A w życiu! – żachnął się – Uważamy z Czesią jak możemy. Przecież jej mama leży u nas i się nią opiekujemy, jak by zachorowała to kaplica.
Jadzia nie słuchając go nakłuła mu palec i kropelkę krwi wycisnęła bezpośrednio na płytkę testu.
Covid miałeś! – klasnęła w dłonie – Wiedziałam! Masz przeciwciała.
Zbaraniał zupełnie. Podreptał z tym testem do gabinetu lekarza.
Miał mieszankę ulgi, że to nie demencja, z przestrachem co będzie dalej.
Lekarz uśmiechnął się ciepło – mgła covidowa – powiedział – ma pan wszystkie objawy. Ale spokojnie, jak każda mgła opada, ta też opadnie. Tylko trzeba odpocząć. Cisza, spokój, zieleń, masarze. Sen trzeba wyregulować, dobre jedzenie jeść… Wypiszę Panu skierowanie do sanatorium, ale trochę trzeba będzie czekać. Może pomyśleć o prywatnym ośrodku trzeba?
Wracał do domu i liczył ile to już trwa… Bo mgła covidowa, powiedział lekarz, może utrzymywać się od kilku tygodni do kilku miesięcy. Może naprawdę Czesia załatwi mu ten ośrodek.