Lilka szła do przedszkola w nienajlepszym humorze. A raczej nie szła tylko biegła za mamą, której wysokie obcasy stukały po chodniku jak kopytka ukochanych koni Lilki. Zwykle Lilka lubiła to stukanie mamy obcasów, ale dzisiaj nie, o nie! Dzisiaj rano mama cały czas powtarzała: szybciej, szybciej, szybciej, Lilka ruszaj się mam ważne spotkanie, szybciej…
I Lilka spieszyła się bardzo, ale im bardziej się spieszyła tym bardziej wszystko szło wolniej. Mleko się rozchlapało z miseczki, na włosach zrobił się kołtun i bolało jak mama rozczesywała i plotła warkocze, guziki w sweterku krzywo się zapięły i jeszcze na koniec, kiedy Lilka chciała szybciutko założyć buty, okazało się, że wczoraj weszła w kupę psa i buty trzeba myć, a nie ma czasu i mama jeszcze głośniej mówiła: ja zwariuję, szybciej, że też nie patrzysz pod nogi… Mama myła buty, a Lilka siedziała na szafce w przedpokoju i obgryzała zawzięcie paznokieć. – No już, dalej, szybko, wyjmij palec z buzi! A co ty Lilka obgryzasz paznokcie? – mama zapytała oburzona – Nie no ja zwariuję, zrobią Ci się paznokcie jak tłuczki… Szybko wychodzimy.
W przedszkolu w szatni Lilka spotkała Kacpra – kolegę z grupy. – O cześć Kokardka – ucieszył się chłopiec. Bo w przedszkolu na Lilkę wszyscy mówili kokardka, od zawiązanych na końcu cienkich warkoczyków kokardek z zielonych albo żółtych wstążeczek. Zielony i żółty to dwa ulubione kolory Lilki. Kojarzą jej się z łąką pełną mleczy na której pasą się konie. A konie Lilka kocha najbardziej na świecie. Są takie ciepłe, mają piękne oczy, aksamitne chrapki przy nosie i kiedy babcia idzie z nią do stajni i pozwoli się przytulić do brzucha konia to Lilce w środku się robi spokojnie. Babcia to osoba, którą Lilka kocha najbardziej na świecie, nawet trochę bardziej niż konie. To właśnie babcia ma stajnie i hoduje konie. Babcia to nie jest taka zwykła babcia, ma warkocz, chodzi cały czas w spodniach, pije bardzo dużo słodkiej herbaty, ciągle się śmieje i nigdy nie jest nerwowa. – Hej Kokardka, idziesz? – z zamyślenia wyrwał ją głos kolegi. – Szybko, bo dzisiaj teatrzyk, a ty tak siedzisz i siedzisz i przestań obgryzać paznokcie – ble…
Lilka schowała rączki za siebie i uśmiechnęła się kwaśno – Idę Kacperku. Teatrzyk? Ojej nie wiedziałam… A o czym?