Była piękna. Wysoka, ale szczupła. Miała drobne kości, palce długie i smukłe, wielkie zielone oczy i drobne, kształtne piersi z małymi brodawkami. Podobała się mężczyznom. Ale żaden nie został przy niej na dłużej. Chyba źle wybierała. Kochała ludzi, kochała zwierzęta, kochała morze, jeziora, góry i las. Zachwycała się światem, czasem tak bardzo, że aż traciła oddech. Dbała o szczegóły. Dbała o swoje dzieci i swoich starych rodziców. Bardzo często ludzie mówili – Jesteś aniołem.
A ona widziała, że ludzie, którzy byli przy niej się zmieniali. Stawali się łagodniejsi, czulsi i jak by przestawali bać się okazywać uczucia, zaczynali być empatyczni i troskliwi wobec siebie.
Nie umiała żyć bez pomagania innym. Zawsze. Kiedy tylko ktoś prosił ją o pomoc to tak jak by zaczynał wiać wiatr w jej żagle. Była spokojna i zawsze, nie wiadomo skąd wiedziała co zrobić, żeby było lepiej. Śmiała się, że ma trzecie oko. Nie umiała odmawiać.
Los stawiał ją co chwila w sytuacjach ekstremalnie trudnych emocjonalnie – pomoc ludziom podczas wypadków, reanimacja, opieka nad umierającym przyjacielem siostry, karmienie przyjaciółki matki, która umierała na raka płuc, bezdomny któremu sączy się rana na nodze, pies potrącony przez auto, kobiety bite przez swoich mężczyzn, ptak wyrzucony z gniazda, biedna rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem, pijana nastolatka, która boi się wrócić do domu, staruszka która wariuje z samotności, przyjaciele na zakręcie życiowym, strach przyjaciółki….